Pabianice - lista najpopularniejszych stron
|
XVI GDYŃSKI KONKURS DZIECIĘCEJ KAMERALISTYKI SMYCZKOWEJ |
W piątek - 21 marca 2014 r. w Szkole Muzycznej im. Zygmunta Noskowskiego w Gdyni odbył się XVI GDYŃSKI KONKURS DZIECIĘCEJ KAMERALISTYKI SMYCZKOWEJ, w którym wziął udział m.in. kwartet smyczkowy z PSM I i II st. w Pabianicach - SKRZYPCOMANIAK.
Skrzypcomaniacy wraz z ich opiekunem dziękują serdecznie prof. Małgorzacie Karwat za pomoc w przygotowaniach do występu i za opiekę podczas pobytu w Trójmieście.
Zdjęcia z Gdyni i Sopotu można obejrzeć w galerii. |
|
dnia 23 marzec 2014 22:54:55
Miałam nic nie pisać, ale jednak napiszę kilka przemyśleń pokonkursowych.
Moja pierwsza refleksja dotyczy zasad (to może prawnicze zboczenie) - po co ustalać jakikolwiek regulamin konkursu, skoro później nagradzani są Ci, którzy łamią ten regulamin?
Np. w regulaminie napisano: ''Konkurs dotyczy zespołów smyczkowych od duetu do oktetu'', po czym nagrodę zdobywa nonet (i co z tego, że od słynnej pani Obijalskiej i że to przecież drobiazg), albo, że nagrodę zdobywa zespół, który nie spełnił kryteriów czasowych, a jury na swoje usprawiedliwienie ''grozi paluszkiem'' i dodaje, że zostały odjęte punkty, co i tak nie przeszkodziło w przyznaniu nagrody.
Nie słyszeliśmy wszystkich, ale słyszeliśmy większość zespołów z naszej grupy (od kwartetów wzwyż). Prawie wszyscy nam się podobali - zróżnicowane, ciekawe repertuary i składy zespołów. Na tym tle, moim (pewnie subiektywnym) zdaniem, Skrzypcomaniak wcale nie odstawał od reszty, zaś miał pewne atuty, których nie posiadali inni.
Myślę, że był to najlepszy występ tego składu i że naprawdę młodzi panowie stanęli na wysokości zadania. Jedyny mój zarzut - to wizualny brak pewności siebie na wejściu. Już w trakcie grania chłopcy bardziej pamiętali o wyrażaniu mimiką radości z muzykowania, ale na początku szli, jak zwykle, jak ''na ścięcie''.
W związku z tym, jako, że jury też ma oczy i bodźce wzrokowe są istotne w występach na żywo, to np. nagrodę otrzymały pewne siebie ''tupeciary'' (w dobrym tego słowa znaczeniu), które bez kompleksów wyśpiewywały arie Papagena i Królowej Nocy Mozarta. Jury zresztą wyraźnie pochwaliło któryś zespół za sceniczne aktorstwo.
Jedyny zarzut, jaki padł pod adresem Skrzypcomaniaków dotyczył intonacji. Niestety nagrodzone zespoły też nie miały idealnej intonacji. Co więcej indywidualną nagrodę zdobyła np. ''prześliczna'' mała wiolonczelistka, solidnie fałszująca, której największym atutem było właśnie to, że była ''mała'' wzrostem i wiekiem, z małą wiolonczelką, za to z wielkim kokiem i dużym osobistym wdziękiem.
Tak samo, jak i ona nasz altowiolista uczy się dopiero drugi rok gry na instrumencie, ale to nie było dla komisji w żaden sposób okolicznością łagodzącą, bo jest on wysoki wzrostem i rzeczywiście jest najstarszym członkiem zespołu (choć z najmniejszym stażem muzycznym).
Jury nie przeszkadzało również w nagradzaniu granie przez niektóre zespoły unisono, co na innych konkursach zespołów kameralnych było źle widziane, czy wielominutowe strojenie się na scenie.
W aspekcie powyższych rozważań zastanowiło mnie to, że na konkurs, który jest organizowany już po raz szesnasty, czyli mogący się poszczycić długoletnią tradycją i doświadczeniem przyjeżdżają tylko zespoły z Pomorza. Nie wierzę, że chodzi tu tylko o odległość.
Na warszawski festiwal ''Od Mozarta do Mocarta'', który według mnie był najlepszym pod względem organizacyjnym oraz pod względem nastawienia do dzieci konkursem, na jakim dotychczas byłam, zjeżdżały zespoły z całego kraju. Warszawa nie leży całkiem w centrum, a docierały tu również zespoły z dalekich gór i z odległego Pomorza. Na gdyńskim konkursie jakoś nie było żadnych np. Warszawiaków.
Skrzypcomaniak był jedynym zespołem spoza Pomorza, zaś pozostali uczestnicy byli tylko z Pomorza centralnego, przy czym gdyński konkurs widnieje przecież w kalendarzu imprez ogólnopolskich, organizowanych pod patronatem CEA.
Szkoda zatem, że po pięciu edycjach wspaniały projekt edukacyjno - muzyczny w postaci festiwalu ''Od Mozarta do Mocarta'' przestał istnieć.
Szkoda również, że Skrzypcomaniacy nie otrzymali w Gdyni chociażby wyróżnienia, bo na nie zasłużyli, a dodałoby im to ''skrzydeł'' i tak potrzebnej w życiu ''artysty estradowego'' pewności siebie. Ale jak mówi mądre przysłowie: ''co nas nie zabije, to nas wzmocni''.
Żeby nie kończyć w pesymistycznym nastroju, wyjazd, poza małymi kłopotami zdrowotnymi dwóch Skrzypcomaniaków, był pod każdym względem udany - pogoda cudna, mieszkanko wygodne, widoki piękne, autostrada skracająca podróż, deser w Pijalni czekolady pyszny, granie w "Państwa - Miasta" pasjonujące (gratulacje dla zwycięskiej p. Małgosi ). Mam nadzieję, że Skrzypcomaniacy dzięki niemu lepiej się poznali, bardziej zżyli ze sobą i że wspominać będziemy ten wyjazd tylko pozytywnie... |
dnia 26 marzec 2014 07:25:07
Nic dodać, nic ująć... Aniaklub- zgadzam się z Twoją opinią w stu procentach!
Dopowiem jeszcze, że Skrzypcomaniacy to niezwykle kulturalni, inteligentni, empatyczni b. młodzi mężczyźni Oby takich w naszej rzeczywistości jak najwięcej! |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.
Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.
Brak ocen.
|
|
Chesz się zarejestrować? Wyślij do nas WIADOMOŚĆ. Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|