Pabianice - lista najpopularniejszych stron
|
Koncert Madonny w Warszawie to był przede wszystkim wielki show. Chylę czoła dla kondycji i formy fizycznej Madonny. W wieku 51 lat (koncert odbył się 15 sierpnia w przeddzień jej urodzin) - tańczyć przez dwie godziny (nie byle co, tylko skomplikowane układy choreograficzne z zawodowymi tancerzami), skakać na skakance i jeszcze na dodatek śpiewać – wow!, można tylko pozazdrościć. I naprawdę można jej wybaczyć jeden, czy dwa malutkie fałsze. Madonna wyznała, że kocha swoją pracę i to było widać. Natomiast chyba niespecjalnie kocha swoją publiczność. To fani są dla niej, jak w piosence „You must love me” – zresztą stanęli na wysokości zadania i zrobili niespodziankę urodzinową białymi papierowymi serduszkami. Najzabawniejsze było to powiększone na telebimie z napisem: „ADOPT ME”. Madonna była trochę wzruszona, ale ona jest przede wszystkim mega gwiazdą, jest ponad tłumem, a nie dla niego. Uśmiechała się co prawda i sprawiała wrażenie sympatycznej, ale to był uśmiech królowej pop, pasujący do tronu, na jakim się pojawiła, czy do limuzyny, jaką wjechała na scenę, a nie śmiech kumpeli. Mi to nie przeszkadzało.
Wzruszyłam się podczas utworu Michaela Jacksona – na scenie tańczył jego „sobowtór”, a na telebimie widać było zdjęcie małego Michaela... Byli rówieśnikami ..., zatem Madonna dowodzi wyższości kobiet nad mężczyznami. Co prawda on był genialny, a ona tylko czasami ociera się o genialność i to głównie za sprawą kompozytorów jej piosenek (np. Lenny Kravitza), ale pracowici byli prawdopodonie tak samo. Natomiast Michael nigdy nie dorósł, a Madonna jak najbardziej i to dojrzałe jej wcielenie mi osobiście o wiele bardziej się podoba niż to sprzed lat. A co do ostatniej płyty „Hard Candy”, to słucha się jej bardzo dobrze. I nie wiadomo, czy to zasługa samej Madonny, czy Justina Timberlake’a, czy Timbalanda. Wszystko jedno – „Give It 2 Me” :) |
|
dnia 19 sierpień 2009 00:11:36
I zupełnie nie rozumiem o co chodziło protestującym "Katolikom".
Kto chciał poszedł rano do Kościoła. A jako prowokacja mogły być potraktowane jedynie pocałunki z wcieleniami Madonny z przeszłości w piosence "She's not me", która wiele tłumaczy, ale to mogło bulwersować tylko kogoś, kto nie jest w ogóle tolerancyjny, albo ma zero poczucia humoru. Sztuka rządzi się swoimi prawami.
Piękna była piosenka z przesłaniem w obronie Planety Ziemi - na telebimie między innym pojawiło się zdjęcie Świętej Matki Teresy z Kalkuty...Było OK, pogoda znów bajecznie dopisała... |
dnia 27 sierpień 2009 16:46:58
A mnie Madonna w ogóle nie wzrusza, i nawet nie irytuje, i nic... Ładnie Aniu napisałaś: "Michael był genialny, a ona czasami tylko ociera się o genialność" Wg mnie i otarcia są u niej niewidoczne- natomiast to, co wokół niej- warte uwagi i nawet więcej niż uwagi... |
dnia 27 sierpień 2009 23:46:28
Małgosiu kochana, no całe szczęście, że chociaż Ty jedna się czasami odezwiesz na tej stronie... A co do Madonny, obejrzyj sobie na youtube.pl np. "Frozen" ...cokolwiek o niej myśleć na pewno nie jest sezonową gwiazdką... |
dnia 31 sierpień 2009 10:21:05
Pocałunków z wcieleniami Madonny nie widziałam, ale koncert, na którym Madonna wisi na krzyżu z koroną cierniową na głowie był ewidentną prowokacją. Uważam się za osobę tolerancyjną, ale w tym sztuki nie widziałam, bo dla mnie nie miało to ani żadnego przesłania, ani wartości estetycznych. Przeciwko Madonnie nic nie mam, ponucę jej piosenki kiedy są na antenie radiowej, ale zachwyty nad tą gwiazdą są mi dalekie i obce - dziękuję hihi |
dnia 31 sierpień 2009 22:16:28
Nie chcę poruszać tematów związanych z wiarą, religią itd., bo to nie strona do tego, a tematy są ogólnie rzecz biorąc osobiste i śliskie - łatwo możemy się nie zrozumieć.
Prowokacja Madonny na krzyżu w koronie cierniowej mnie nie sprowokowała, bo niby do czego?, do uśmiechu - "Madonna na krzyżu" he he? Nie wiem nawet za bardzo po co tam właziła i co chciała przez to powiedzieć. Na pewno zwróciła na siebie uwagę mediów i pewnie to był jej główny cel, zresztą z powodu odzewu na tę "prowokację" zrealizowany w 100 %.
I nie chcę bronić Madonny, bo nie jestem ani jej adwokatem, ani jej fanką.
Ale muszę powiedzieć, że przeraża mnie pewien rodzaj myślenia i reagowania. Nie żyjemy w kraju wyznaniowym i obyśmy nigdy nie żyli - stąd tylko krok do islamskich terrorystów - zamachowców, którzy w obronie wiary gotowi są na wszystko, włącznie z samobójczą śmiercią.
Artyści są m.in. po to, by łamać stereotypy, by z małych rzeczy robić wielkie, a z wielkich małe, by zmieniać znaczenie symboli - choćby tylko po to, by zastanowić się nad tym, jak bardzo jesteśmy omotani w klatce stereotypów. Np. swastyka - piękny i pozytywny symbol graficzny aż do XX wieku, z powodu przywłaszczenia go przez nazistowskich zbrodniarzy stał się czymś chyba nieodwracalnie kojarzonym negatywnie.
A krzyż to poza dwoma złączonymi deskami narzędzie tortur, na którym zginął nie tylko Jezus, ginęli również "zwykli" ludzie - np. ówcześni przestępcy...Wykorzystywanie symboli, czy bawienie się nimi może budzić sprzeciw, ale chyba nie powinno. Nie dajmy się zwariować i zacznijmy myśleć nie tylko przez pryzmat swoich subiektywnych uczuć i przekonań. A już zwłaszcza ludzie na co dzień zajmujący się sztuką, czy z nią obcujący powinni być otwarci pozytywnie na artystyczne prowokacje.
Cenię Madonnę za odwagę - że nie boi się stawić czoła negatywnie sprowokowanym
A przy okazji robi na tym świetny interes... |
dnia 01 wrzesień 2009 09:40:09
Zbytnia tolerancja doprowadziła do tego, że podczas jednego z koncertów, artysta wyszedł na scenę i... oddał swoje ekskrementy na fortpian... Był to bardzo poważny koncert, panowie w garniturach, panie elegantki. Artysta zmienił znaczenie symboli nawet dwóch... Tu niestety ja też wielkiej sztuki doszukać się nie mogę...
Taka anegdotka na poprawę humoru
A do poczytania: http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35769,6239478,Wojna_na_jablka_i_ekskrementy__ale_o_sztuke.html |
dnia 01 wrzesień 2009 20:16:44
Kupa na fortepianie? No ja też nie widzę w tym sensu ani sztuki
A wracając jeszcze do Madonny na krzyżu, to sprawdziłam, że Madonna wykonywała w ten sposób piękną piosenkę "Live To Tell" podczas trasy koncertowej The Confessions Tour w 2006 r., będąc przytwierdzoną do lustrzanego krzyża i mając na głowie koronę cierniową, przy czym w trakcie wykonania na ogromnych telebimach pojawiały się twarze afrykańskich dzieci oraz odliczana była liczba 12,000,000, która pokazywała ilość afrykańskich dzieci, które umrą w najbliższych latach z powodu AIDS. Madonna zwracała uwagę na globalny wymiar tej tragedii i apelowała o pomoc. Jeśli nie podoba Wam się ten rodzaj apelu, to chociaż posłuchajcie "Live To Tell". |
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.
Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.
Brak ocen.
|
|
Chesz się zarejestrować? Wyślij do nas WIADOMOŚĆ. Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|